Lecą w powietrzu długie, lśniące. Na końcu każdej malutki pasażer. Przemierzają długą drogę szukając korzystnego miejsca do osiedlenia. A gdy już im się gdzieś spodoba, zatrzymują się, zwijają swoją nić i zaczynają nowe życie.
Wczorajszy, ciepły wiatr przyjemnie szeleścił w liściach brzozy. Zamknęłam oczy i bezmyślnie odpoczywałam na hamaku, gdy nagle na twarzy poczułam cienką niteczkę łaskoczącą mnie w policzek. Powoli otworzyłam oczy i już wiedziałam co to. Najpierw jednak szybko poszukałam wzrokiem pasażera. Uff, wdrapywał się właśnie na iglak i szybko zniknął gdzieś wśród zieleni... Nie zdążył zwinąć swojej nitki, więc pewnie uda się w dalszą podróż :)
Na ogrodzie pełno takich nitek przyczepionych do mebli ogrodowych, pergoli i płotu. Niektóre splątane, inne porwane. Skrzą się w promieniach słońca i przypominają mi o nieuchronnym nadejściu jesieni :)

Wczorajszy, ciepły wiatr przyjemnie szeleścił w liściach brzozy. Zamknęłam oczy i bezmyślnie odpoczywałam na hamaku, gdy nagle na twarzy poczułam cienką niteczkę łaskoczącą mnie w policzek. Powoli otworzyłam oczy i już wiedziałam co to. Najpierw jednak szybko poszukałam wzrokiem pasażera. Uff, wdrapywał się właśnie na iglak i szybko zniknął gdzieś wśród zieleni... Nie zdążył zwinąć swojej nitki, więc pewnie uda się w dalszą podróż :)
Na ogrodzie pełno takich nitek przyczepionych do mebli ogrodowych, pergoli i płotu. Niektóre splątane, inne porwane. Skrzą się w promieniach słońca i przypominają mi o nieuchronnym nadejściu jesieni :)
