Ulubiona przeze mnie pora dnia. Może dlatego, że rano, mimo, że sama budzę się bardzo wcześnie, jestem senna. Dopiero po filiżance kawy i lekkim posiłku znajduję w sobie dość energii do pracy. Wieczór natomiast, to czas wyciszenia. Można wreszcie po podlewaniu ogrodu (od dwóch tygodni u nas susza), usiąść na ławce w ciszy. Sąsiedzi zajęci robieniem kolacji, powyłączali już radia z muzyką disco polo, skończyli kosić i piłować drewno. Słychać tylko lekki szum wiatru. Rośliny nabierają innych odcieni. Te, które w pełnym słońcu wydają się blade, zyskują teraz barwy.
Popijając sok marchwiowy, mogę tak bez końca wpatrywać się w ogród. Słońce powoli zachodzi i robi się coraz ciemniej. Po całym dniu męczącego ciepła, teraz czas na orzeźwienie :)

fiołek
berberys
powojnik
pragnia
tulipan
funkia
złotlin
jodła
zawilec
serduszka
kokoryczka
kalina
orlik
jabłoń
