Nie tylko jesienią męczy nas ciągły deszcz. Latem też zdarzają się dni, gdy pogoda za nic ma nasze plany. Zamek w Kórniku miał być atrakcją w czasie naszej podróży przez Polskę. Niestety nie wzięliśmy pod uwagę dziwnych godzin zwiedzania. W niedzielę można zwiedzić zamek pod warunkiem, że zdąży się przed godziną 15.
Zamek został w 1924 roku podarowany narodowi polskiemu przez Władysława Zamoyskiego. Wokół jego murów położony jest 36-hektarowy park , którego początki sięgają XIX wieku. Znajduje się w nim 3000 gatunków roślin.
W lipcu, gdy do niego trafiliśmy, nie kwitły już magnolie, lilaki czy różaneczniki, ale można było zachwycać się kasztanowcami, hortensjami czy lipami.
W Arboretum sporo jest pozostawionych butwiejących pni oplecionych pędami bluszczu, będących kryjówkami dla zwierząt i domem dla mikroorganizmów grzybów. Nikt ich tutaj nie usuwa.
Dróżki prowadzą wzdłuż starych, ponad stuletnich zadrzewień. W alei lipowej gałęzie tworzą tak gęstą zasłonę, że nawet w deszczu można tam spacerować bez parasola.
W parku zaintrygował mnie krzew kłokoczki południowej. Nie znałam tej rośliny. Dawniej nazywano go krzewem różańcowym, a zrobione z niego wiązanki zanosiło na groby. Dziś już zapomniano o jego ,,magicznych" właściwościach.
Dziwny był ten nasz spacer po parku. Cały czas w deszczu, pod parasolem... I jak to w życiu bywa, ledwo wyszliśmy poza bramę arboretum, gdy zza chmur wyszło słońce :)

Zamek został w 1924 roku podarowany narodowi polskiemu przez Władysława Zamoyskiego. Wokół jego murów położony jest 36-hektarowy park , którego początki sięgają XIX wieku. Znajduje się w nim 3000 gatunków roślin.
W lipcu, gdy do niego trafiliśmy, nie kwitły już magnolie, lilaki czy różaneczniki, ale można było zachwycać się kasztanowcami, hortensjami czy lipami.
W Arboretum sporo jest pozostawionych butwiejących pni oplecionych pędami bluszczu, będących kryjówkami dla zwierząt i domem dla mikroorganizmów grzybów. Nikt ich tutaj nie usuwa.
Dróżki prowadzą wzdłuż starych, ponad stuletnich zadrzewień. W alei lipowej gałęzie tworzą tak gęstą zasłonę, że nawet w deszczu można tam spacerować bez parasola.
W parku zaintrygował mnie krzew kłokoczki południowej. Nie znałam tej rośliny. Dawniej nazywano go krzewem różańcowym, a zrobione z niego wiązanki zanosiło na groby. Dziś już zapomniano o jego ,,magicznych" właściwościach.
Dziwny był ten nasz spacer po parku. Cały czas w deszczu, pod parasolem... I jak to w życiu bywa, ledwo wyszliśmy poza bramę arboretum, gdy zza chmur wyszło słońce :)
