Plon zeszłorocznego czytania nieco skromniejszy niż poprzednio ( post Śnieg i książki ). Tylko 54 różne światy, pełne mrocznych przygód, fantastycznych postaci lub szczęścia i miłości, dzielące moje radosne i smutne dni. Rok ciekawie rozpoczęty i zakończony wyzwaniem. Po drodze trochę bubli i niedokończonych stron.
Najwięcej było jak zwykle kryminałów: szwedzkich, rosyjskich, polskich, niemieckich, norweskich i amerykańskich, a wśród nich zaskakująca Katarzyna Bonda i jej OKULARNIK.
,,Jesteś "tutejszy", jeśli prochy twoich przodków leżą w tej ziemi."
Pierwszy raz udało mi się przeczytać tak dużą ilość fantastyki. Odkrycie Ursuli K.Le Guin i ZIEMIOMORZA zaowocowało przeczytaniem ponad 900 stron. Warto zagłębić się w świat fantastycznych przygód czarnoksiężników. Nie ma tam czasu na nudę, a niektóre księgi, np. Grobowce Athuanu czy Inny Wiatr, czyta się jednym tchem. Wiele ukrytych przekazów pomaga w zrozumieniu, na czym tak naprawdę polega równowaga pomiędzy dobrem a złem.
,,Cała nadzieja świata skupia się w ludziach, którzy nie mają znaczenia."
Kolejną pozycją, która mnie zachwyciła były opowiadania Trudi Canavan SZEPTY DZIECI MGŁY.
,,Ze straszliwych wypadków mogą narodzić się dobre rzeczy, jeśli tylko wyciągniemy wnioski z naszych błędów i zapiszemy to, czego się nauczyliśmy, dla przyszłych pokoleń."
Nie zachwyciły mnie niestety książki Neila Gaimana AMERYKAŃSCY BOGOWIE i OCEAN NA KOŃCU DROGI. Nie dokończyłam ich.
Wśród moich ulubionych pozycji znalazła się też jedna dziecięca. Wstyd przyznać, ale nigdy wcześniej nie czytałam MAŁEGO KSIĘCIA Antoine de Saint-Exupéry. Zdecydowałam się po obejrzeniu filmu.
,,Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".
Zafascynowana obrazem sięgnęłam także po Poradnik Pozytywnego Myślenia Matthew Quicka, Kamerdynera Wila Haygood czy Podróż na sto stóp Richarda C. Morais. Niestety rozczarowałam się. Zupełnie odwrotnie było w przypadku MEDICUSA Noaha Gordona, TWIERDZY SZYFRÓW Bogusława Wołoszańskiego czy ZAKLINACZA KONI Nicholasa Evansa.
,,Chyba to właśnie jest wieczność. Po prostu jeden długi ciąg takich "teraz"."
Rzadko czytam romanse, ale w zeszłym roku zrobiłam wyjątek dla LOVE, ROSIE Cecelii Ahern
,,Ludzie przychodzą, ludzie odchodzą. Wiemy o tym, ale za każdym razem, gdy się to zdarza, jesteśmy zaskoczeni."
oraz ŚLUBU Nicolasa Sparksa.
,,Okazywanie miłości...to coś więcej niż dwa słowa wymamrotane przed zaśnięciem. Miłość trzeba bez ustanku podsycać, pielęgnować choćby drobnymi codziennymi gestami."
Niekiedy czytanie jest dla mnie inspiracją do innych wysiłków. Przeczytanie ZA OKNEM CUKIERNI Sarah-Kate Lynch zakończyło się pieczeniem cantiucci, SŁODYCZE NA ŚNIADANIE Doroty Koomson pieczeniem bułeczek, a TAK DALEKO JAK OCZY PONIOSĄ Josefa Martina Bauera do odtworzenia rosyjskiej odnogi drzewa genealogicznego (kraina wygnanych).
Na koniec dwie autobiografie o wspaniałym człowieku niosącym radość innym, pomimo własnej choroby ks. Janie Kaczkowskim SZAŁU NIE MA, JEST RAK i ŻYCIE NA PEŁNEJ PETARDZIE
,,Nikt nikomu przez posłuszeństwo nie odebrał władzy krytycznego rozumu."
