Aż trudno to sobie może wyobrazić, ale do nas jeszcze nie zawitał tej zimy śnieg. Czekam na niego z niecierpliwością. Może nie na ogromne zaspy wielkości Tatr, wymagające iście herkulesowej siły przy odśnieżaniu, ani na potoki błota oblepiające miejskie kozaczki i wdzierające się zimnym strumykiem do środka, ale na taki bielutki, leciutki jak puch. Skrzypiący od mrozu pod butami. Otulający wszystko czyściutką kołderką. Przemalowujący nasz szary obecnie ogród w baśniową krainę i razem z Panem Mrozem ozdabiający szyby fantastycznymi obrazami.
W oczekiwaniu na sześcioramienne gwiazdki bałwan zrobiony przez syna :)

W oczekiwaniu na sześcioramienne gwiazdki bałwan zrobiony przez syna :)
